Niemcy i Włochy przymykają oczy na Dieselgate

Dieselgate to jedna z największych afer z jaką musiał zmierzyć się świat motoryzacji. Okazuje się, że niektóre kraje nie chcą zmian w prawie, które pozwoliłyby wyeliminować tego typu oszustwa. Co ciekawe, są to państwa przodujące w produkcji samochodów.
Fałszowanie danych dotyczących emisji tlenków azotu okazało się wyczynem druzgocącym nie tylko dla samego Volkswagena, ale i całej branży. Komisja Europejska uznała, że to władze poszczególnych krajów są winne całej sytuacji i postanowiła zapobiec tego typu wydarzeniom w przyszłości. Przygotowano więc propozycje zmian w prawie.
Dlaczego odpowiedzialność została przerzucona na władze krajowe? To od nich bowiem zależy przyznanie homologacji nowym pojazdom wyjeżdżającym na drogi. Jeśli auto pozytywnie przejdzie testy w jednym kraju, może być sprzedawane bez problemu w innych krajach wspólnoty. Teraz Komisja Europejska chce, by zasady w całej UE były jednolite i nie zależały od „widzimisię” władz. Koniec z faworyzowaniem wybranych marek.
Nic więc dziwnego, że Niemcy (posiadające przecież Audi, Mercedesa, BMW i oczywiście Volkswagena), czy też Włochy (Fiat, Ferrari, Lamborghini) niezbyt optymistycznie podchodzą do zmian w prawie. Kara za fałszowanie wyników wynosiłaby wówczas 30 tysięcy euro od jednego egzemplarza!
Opinie państw Wspólnoty zostały zebrane przez Sekretariat Rady UE, a opublikowała je organizacja konsumencka BEUC. Kraje przeciwne zmianom to między innymi Czechy, Niemcy, Węgry, Włochy, Portugalia, Rumunia czy Szwecja. Popierają ją Austria, Holandia czy też Hiszpania. Z rezerwą do sprawy podchodzą Polska, Belgia czy Wielka Brytania.
Źródło : superauto24.se.pl